MOJE PIERWSZE DZIEŃ DOBRY
W dniu kiedy człowiek nagle zrozumie,
jakże jest chwiejne te jego życie,
i że musi czasem stanąć w kolejce za tłumem
ludzi co ich zdrowie jest już w depozycie,
uświadamia sobie swą kruchość i małość
niosąc uzdrowienia wiarę i wytrwałość.
Bo ktoś jakby nagle przestawił zwrotnice
i zamiast jechać prostą, pewną drogą,
staje przed groźnym i smutnym obliczem
nieatrakcyjnej pani zwanej chorobą.
Płynie statek rozpaczy,
a w nim siedzą ludzie,
którzy zamiast się leczyć
marzą wciąż o cudzie,
a cud może nadejść,
gdy my czując trwogę,
w pierwszym lepszym porcie
damy stamtąd nogę.
I nie bawiąc się w żadne długie dywagacje
idziemy z nadzieją wprost na operacje.
Po niej kilka dni jest ciężkich
są myśli wszelakie,
bo mentalnie trudno rozstać się z rakiem.
Gdy widzimy na stole długopis i kartkę
mające zastąpić nam codzienną gadkę,
to przykro nam i boleśnie,
a czasem też bywa,
że definitywna myśl nagle się odzywa.
Przegnać ją lub rozproszyć,
to nie lada sztuka,
bo rozpaczy i smutku nie da się oszukać.
I jedyne co może przywrócić nam wiarę,
to bliska rodzina i przyjaciół parę.
W piątym dniu po zabiegu
po próbie szczelności
lekarz na dłużej u nas już zagości.
Trzyma w rękach rurkę – cacko plastikowe,
przyrząd co przywróci utraconą mowę.
- Dzień dobry – mówię do siebie
wpadam w wir wzruszenia,
bo wiem, że mam znów żonie
coś do powiedzenia.
Żonie co dzielnie znosiła humory,
człowieka, który nagle okazał się chory.
I chociaż cichł z wolna
w kwiecistym ogrodzie,
poddając zwątpieniu całe swoje życie,
to jednak wstał z kolan i po przebudzeniu
dokonał wnet nowego, pięknego odkrycia.
Że to co było – te stare istnienie
musi od razu odejść w zapomnienie.
Idąc nową drogą laryngektomowanych
utwierdzamy bliskich i siebie samych,
że nasze życie z krtanią czy bez krtani,
nie będzie nigdy smutne, nie będzie do bani.
Od teraz wyłącznie wierzymy w cuda,
że to co ma się udać na pewno się uda.
Wiara w wyzdrowienie napędza człowieka,
a piękne życie jeszcze na nas czeka.
Olalubipisać (dla swojego wujka Krzysztofa) 2022
DARŁÓWKOWE MALKONTENCTWO.
To kolejny już turnus rehabilitacyjny w
Darłówku,
„Róża Wiatrów” powitała słońcem, deszcz popadał
dopiero po tygodniu,
Ale zimno, trzeba napić się gorącej kawy
I z tutejszym DJ-em zażyć dobrej zabawy.
Początek był kiepski, było wiele uwag,
spisał je KO-wiec,
Przyznać trzeba, że wzięto je pod uwagę.
Plus dla szefostwa ośrodka, wężykiem,
I już tak nie tęsknimy za łebskim
„Górnikiem”.
Jest nas tu rekordowo dużo,
I ż Bydgoszczy, z Włocławka, z
Grudziądza, Czerska i z Inowrocławia,
I z Sypniewa, z Tucholi, z Lubienia,
Olsztyna, Tryszczyna, Barcina i okolic,
Jest nawet jeden pan ze Szczecina, tego
który leży w pobliżu Polic.
Z upływem dni jakby coraz zimniej
Do narzekania powodów jest zresztą tu
więcej,
Ale w zasadzie nikt nie kwęka,
Nawet gdy jednemu z opiekunów pękła
przy kolacji szczęka.
Jedzenie też się trochę poprawiło,
Kierownictwo przyjęło zgłaszane uwagi.
I rybę mieliśmy, warzywa z patelni, i
rosół i kurkę,
A Andrzej nie raz przeczyścił Krystynie
dziurkę.
Jeśli niektórzy nadal narzekają,
To pewnie dlatego, że za mało się opalają.
A ja chromolę, mnie opalanie nie rajcuje,
To słoneczne – papierosowego jedynie
trochę próbuję.
Po ośmiu dniach ćwiczeń wszyscy lepiej
mówią,
Cytują „Pana Tadeusza”, a dodam że nie
chodzi tu o Orłowskiego,
Śpiewają, czy to „Głęboką studzienkę”, czy
też „Pije Kuba …”
A podziwiają opiekunowie, luby tudzież
luba.
Na jedzenie, organizację stołówki, zimno
w domkach,
Czy przepisane przez lekarza
laryngektomowanym hydromasaże,
Nie ma już co pod koniec skarżyć się komu,
Za to w czwartek będzie cieplej i jedziemy na „euro”, do domu.
02.06.2012 RaStan
ś
|
LARYNGEKTOMOWANYM – KU POKRZEPIENIU
Się trzymajmy! – moi mili
Choć bez krtani – będziem żyli!
to Czarnobyl, stres i troski,
tudzież geny, papieroski
się do tego przyczyniły
iż nowotwór pobudziły.
Narzekanie nam nic nie da
Jeszcze zdążym iść … do nieba
- trza spokoju nam wszelkiego
- też komfortu psychicznego
Jak to zrobić – któż to wie?!!!
Trza być „twardym”, nie dać się!!!
Że choroba?, że RAK KRTANI?
Się nie „łamać” – ani!!! ani!!!
Życzmy sobie moc radości.
Dużo, dużo zdrowotności:
- … by gardełko nie bolało;
- … by się łatwo wciąż łykało;
- … by też wszystko „w normie” było!!!
- … nigdy „wznowy” by nie było!!!
Nade wszysko nie … - KWĘKAJMY
I chorobie się nie … - DAJMY
Też psychicznie … - WYTRZYMAJMY
Się wzajemnie … - WSPOMAGAJMY
Nowej mowy … - UCZMY SIĘ !
I UWIERZMY – NIE BĘDZIE ŹLE !
Doświadczony chorobą - Jędruś
(Wiersz "Laryngektomowanym ku pokrzepieniu"
deklamuje autor.) Kliknij tutaj .
GRATULACJE ...
...A we wrześniu, dnia siódmego
Stało się "coś" przemiłego: "Dziurkowanych" grupa spora
Za Prezesa ma :DOKTORA".
- Tu nie chodzi o lekarza
Lecz o DOKTOR: Ha. Owczarzak,
co ten tytuł obroniła,
- Wszyscy wiedzą: Z-A-S-Ł-U-Z-Y-L-A !!!
A więc: rąsia...buźka... kwiatek...
zyj nam, Hanko, wiele Latek.
Dziel.. Prezesuj.. No i Rzadz...
- I jak zawsze SOBA BADZ!!!
GRATULUJA i WINSZUJA:
CI co zawsze Cie szanuja.
NAJLEPSZEGO!!! GRATULACJE!!!
- Z Be-eS-eL-u te OWQACJE!!!
07.09.2010 Jędruś
|